Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Redakcyjny piątek. W co zagramy w weekend?

Polowanie na potwory i nie tylko.

Lekką odwilż można zauważyć nie tylko na zewnątrz, ale i w branży gier wideo. Dziś swoją premierę ma między innymi Dragon Ball FighterZ, którego recenzję będziecie mogli przeczytać już jutro. To również dzień debiutu wyjątkowo udanego Monster Hunter: World, w którego grają już dwaj nasi redaktorzy.

Tydzień temu graliśmy w wiele różnorodnych tytułów. Spoglądamy także w kierunku najbliższych premier. Wśród nich znajdują się między innymi remake Shadow of the Colossus czy Kingdom Come: Deliverance. Branża w końcu budzi się ze snu zimowego, ale zanim nastąpi to ostatecznie, poznajcie nasze plany na rozpoczynający się weekend!


Jerzy Daniłko

Nie mam jasno sprecyzowanych planów, jeśli chodzi o weekendowe granie. Na pewno sporo godzin spędzę z FIFĄ, przy której wciąż bawię się świetnie. Ostatnie sesje rozgrywki sieciowej z moim szwagrem utwierdziły mnie w przekonaniu, że powinienem więcej ćwiczyć. Kiedyś nieustannie spuszczałem mu łomot, dziś sam taki otrzymuję. Uczeń przerósł mistrza? To nic nowego.

W międzyczasie odkryję wszystkie pytajniki na nowej mapie Assassin's Creed Origins. Dodatek The Hidden Ones co prawda nie wspina się na fabularne wyżyny, ale oferuje całkiem przyjemny powrót do udanej formuły. Szkoda tylko, że nie ustrzegł się błędów i nierównego poziomu. Na bezrybiu i rak ryba.

W The Hidden Ones nie brakuje pięknych widoków

Oprócz grania zamierzam też nadrobić zaległości na Netfliksie. Całkiem udanymi nowościami w katalogu okazały się Atypowy oraz The End of the F***ing World. Po obejrzeniu drugiego sezonu Stranger Things powstała też specyficzna luka, którą zamierzam zapełnić - podobno znakomitym - Dark. Szykuje się pracowity weekend.


Daniel Kłosiński

Główną atrakcją w ten weekend będzie faza finałowa turnieju „Major” w CS:GO. Polskie Virtus.pro skończyło marnie i nie brakowało także innych niespodzianek, więc pozostałe mecze powinny zaoferować co najmniej podobną dawkę emocji. Czy FaZe sprosta roli faworyta? Jak daleko zajść mogą debiutanci z Quantum Bellator Fire?

Poza tym czas na zbudowanie całkiem nowej farmy. Jako wielki fan Stardew Valley nie mogę się doczekać, by zasiąść do My Time At Portia, które zapowiada się na całkiem podobną produkcję, lecz w trzech wymiarach i z większym naciskiem na rzemiosło.

Prawie jak Stardew Valley

Założenia są dobrze znane: nasza postać zaczyna od przybycia na wyspę po odziedziczeniu warsztatu ojca, lecz remont domostwa to tylko początek. Poza zbieraniem surowców jest też hodowla zwierząt, łowienie ryb, sadzenie roślin, eksploracja podziemi i wiele innych. W sam raz na weekendowy relaks.


Marcin Dolata

W ten weekend będę przyjmował zlecenia, szukał śladów, testował oręż i ubijał potwory - a wszystko to w grze Monster Hunter: World, która dziś ma swoją premierę. Nie miałem wcześniej styczności z serią Capcomu, ale chętnie się z nią zapoznam. Rdzeń rozgrywki, czyli polowanie na potwory, wydaje się banalny. Liczę jednak na różnorodność broni i potworów, które należy zlikwidować, co - mam nadzieję - w połączeniu z dużym wyzwaniem zapewni mi dużo frajdy.

Jeden z weekendowych wieczorów spędzę z grą Little Nightmares. Choć tytuł ten nie jest zbyt czasochłonny - co nie jest wadą - będzie idealny na jedno dłuższe posiedzenie. Miła odskocznia od wysokobudżetowych gier, w które ostatnio grałem.

Dwa elementy - ogromne potwory i jeszcze większe bronie - zdradzają japoński rodowód gry

Weekend jest nie tylko od grania. Na pewno zajrzę na siłownię, bo na wiosnę wypadałoby być w formie. Ćwicząc w myśl zasady: „najpierw masa, potem rzeźba”, pierwszy etap wykonałem zdecydowanie z nawiązką, unikając ruchu od października i spędzając wolny czas przed konsolą lub komputerem. Teraz pora zgubić zbędne kilogramy.


Łukasz Winkel

Ten weekend upłynie zdecydowanie pod znakiem survivalu i polowania. Monster Hunter: World pochłania i nie pozwala się oderwać, gdyż zawsze znajduje się jakiś większy stwór do ubicia. Usunięcie ekranów ładowania i krążenie po dużych mapach potrafi być uzależniające, zwłaszcza że - klasycznie już - mamy ograniczony czas na każde zadanie. Wracam więc kilkakrotnie do tych samych miejsc, by upolować coś, na co wcześniej zabrakło czasu.

Przygody z serią, jeszcze za czasów PlayStation Portable, pamiętam już jak przez mgłę. Pamiętam jednak, że upierałem się wtedy na używanie jednej konkretnej broni. Monster Hunter: World pokazuje mi jak wielki to był błąd, więc testuję i bawię się różnymi narzędziami do polowań. Oj, zdecydowanie na tej łowieckiej zabawie spędzę większość czasu w ten weekend.

Bye, bye, maszkaro!

Jeżeli pojawi się przesyt walką z potworami, prawdopodobnie uruchomię X-COM 2, który kupiłem ostatnio w promocji na PlayStation Store. W kwestii odczuć może jednak być bardzo podobnie jak w przypadku Monster Huntera - wszystko będzie mnie chciało zabić i ciągle będę walczył o przetrwanie mojej drużyny.

X-COM ma w sobie coś takiego, że nawet przy ponoszeniu porażki nie można przestać grać. Każda rozpoczęta kampania to zupełnie inna historia naszej próby odbicia planety z rąk Advent i zawsze wierzę, że tym razem pójdzie mi lepiej. Nie idzie. Jestem w tę grę okrutnie kiepski, ale nie przestaje mnie bawić i sprawiać przyjemność.

Turowa rozgrywka z częstym wczytywaniem poprzednich zapisów ma również inny dodatkowy atut - pozwala na podzielność uwagi! W efekcie czego mogę nadrabiać zaległości serialowe na Netfliksie, który równolegle odpalam na tablecie obok. Nie ma przyjemniejszej formy spędzania wolnego czasu, niż strzelanie do kosmitów i słuchanie żartów Chandlera w Przyjaciołach. Przynajmniej dla mnie.

Miłego weekendu!


A w co Wy zagracie w weekend? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach pod tekstem!

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Powiązane tematy
O autorze
Awatar Redakcja

Redakcja

Eurogamer.pl

Bardzo lubimy pracę zespołową.
Komentarze