Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Sieciowa strzelanka Drawn to Death - premiera 4 kwietnia na PS4

Jednak nie za darmo.

Sony ogłosiło, że dynamiczna, stylowa strzelanka Drawn to Death zadebiutuje już 4 kwietnia tego roku, wyłącznie na konsoli PS4.

Tytuł po zapowiedzi w 2014 roku szybko zniknął z radarów, lecz teraz nowa gra Davida Jaffe - twórcy God of War i Twisted Metal - powraca, i to od razu z datą debiutu.

Gra stawia na nietypowy styl

Ostatnio o produkcji pisaliśmy w marcu ubiegłego roku, gdy Mateusz miał okazję sprawdzić wczesną wersję. Jak zapewniał, otrzymujemy „ciekawy powrót do przeszłości, do czasów, gdy najpopularniejszym gatunkiem strzelanek były tak zwane »arena shooters« typu Quake'a 3”.

Drawn to Death rzuca na jedną mapę czterech graczy, którzy muszą rywalizować w zręcznościowej, brutalnej bitwie. Postać obserwujemy z kamery umieszczonej za plecami.

Grę wyróżnia przede wszystkim wyjątkowy styl graficzny. Potyczki toczą się w zeszycie nastolatka, więc wszystko wygląda tak, jakby było narysowane długopisem. Dotyczy to wojowników, wybuchów i różnych obiektów.

Lokacje to natomiast sporo bieli - dokładnie widzimy linie kartek, a powierzchnie to głównie kontury. Przed meczem wybieramy bohatera z kilku dostępnych - wszyscy dysponują innymi umiejętnościami.

Zobacz na YouTube

Możemy na przykład wcielić się w gitarzystę z irokezem, który może powalić przeciwnika ciosem instrumentem, albo stopniowo zadawać obrażenia obszarowe grając rockowe riffy.

Według pierwotnych założeń Drawn to Death miało być darmowe, ale teraz mowa już o cenie - ustalonej na równowartość 20 dolarów.

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

W tym artykule

Drawn to Death

PS4

Powiązane tematy
PS4
O autorze
Awatar Daniel Kłosiński

Daniel Kłosiński

News Editor

Daniel współpracuje z Eurogamer.pl od początku istnienia serwisu. Obecnie zajmuje się głównie wiadomościami i tłumaczeniami Digital Foundry.
Komentarze