Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Ostatni rozdział Star Wars: Battlefront - dodatek Scarif i misja VR

Graliśmy w czwarte DLC oraz specjalny etap na PS VR.

Już 6 grudnia posiadacze przepustki sezonowej otrzymają dostęp do ostatniego rozszerzenia gry Star Wars: Battlefront. Użytkownicy PlayStation VR będą też mogli pobrać Łotr 1: Misja VR X-Wing. Obydwa dodatki mogliśmy niedawno przetestować.

Łotr 1: Scarif to tradycyjny zestaw kolejnych lokacji i nowości, który rozbuduje grę jak poprzednie DLC związane z miastem Bespin czy Gwiazdą Śmierci. To jednak jedyne rozszerzenie, które nawiązuje do debiutującego niedługo filmu „Łotr 1. Gwiezdne Wojny - historie”. Akcja tej opowieści rozgrywa się przed wydarzeniami z „Nowej nadziei”.

Rozegraliśmy kilkanaście rund w nowym trybie Infiltracja, czyli najważniejszej chyba nowości. Każdy mecz może składać się maksymalnie z trzech różnych faz - każda kolejna rozpoczyna się, gdy drużyna Rebeliantów wykona swój cel, a Imperium nie uda się odeprzeć ofensywy.

Pierwszy etap Infiltracji to zmagania na orbicie planety Scarif. Grając po stronie wojsk imperialnych, musimy powstrzymać wrogie statki U-Wing, którymi przeciwnicy starają się dostać do bramy w energetycznej tarczy otaczającej cały świat. Jeżeli im się powiedzie, rozpoczyna się druga faza, w której przechodzimy już na powierzchnię.

Zobacz na YouTube

Rozczarują się jednak gracze, którzy liczyli na płynne przejście między etapem w kosmosie i na lądzie - takie rozwiązanie byłoby niemożliwe ze względu na podstawowe systemy w Star Wars: Battlefront, gdzie przecież nie możemy nawet wysiąść z pojazdu. Zanim trafimy więc na Scarif, obserwujemy krótki przerywnik, a po chwili zaczynamy zabawę jako żołnierz.

Walczymy na trzech różnych mapach, choć wszystkie są dosyć podobne - mamy egzotyczną roślinność czy też piaszczyste plaże. Lokacje są jednak porządnie zaprojektowane, a do celu prowadzi kilka ścieżek - jednak nie za dużo, by obrońcy nie mieli zbyt trudnego zadania.

Rebelianci muszą na początku wysadzić jeden z dwóch oznaczonych celów, a więc etap ten przypomina nieco tryb Rush z Battlefielda. Po udanym zniszczeniu obiektu, rozpoczyna się ostatnia faza Infiltracji - żołnierze Rebelii mają przenieść jedną z trzech kart z danymi do statku.

Ostatnia faza jest najciekawsza, a rywalizacji towarzyszy najwięcej emocji. Przenoszenie danych czy eskortowanie kolegi, który z nimi biegnie, skutecznie podnoszą poziom adrenaliny. Obrońcy też muszą być stale czujni i starać się pokryć wszystkie możliwe ścieżki, by żadna z trzech kart nie przedostała się za linie defensywy.

Jyn Erso prawie przypomina swój filmowy odpowiednik

W trakcie potyczki możemy czasem znaleźć symbol bohatera. W Imperium herosem na Scarif jest komandor Orson Krennic, który może wezwać droida aktywującego tarczę ochronną i leczyć sojuszników w pobliżu. Alternatywny strzał pistoletu tej postaci siał zniszczenie wśród Rebeliantów.

Bohaterką po drugiej strony barykady jest Jyn Erso - postać odgrywająca najważniejszą rolę w filmie „Łotr 1”. Rzuca małymi granatami, a w zwarciu uderza specjalną pałką, natychmiast powalając Szturmowców.

Dodatek to także, jak zwykle, nowa broń. Tym razem to tylko dwa pistolety, ale za to wyjątkowe. Jeden działa jak klasyczny rewolwer, a drugi - najciekawszy - oferuje aż trzy dodatkowe tryby strzału. Możemy zamienić go chwilowo w snajperkę, wyrzutnię granatów lub karabin, co jednak zastępuje wszystkie nasze karty.

Misja VR robi spore wrażenie, jak można było się spodziewać. Zasiadamy w końcu w kokpicie X-Winga. Możliwość rozglądania się po kabinie, a nawet wciskania wszystkich przycisków, sprawia sporo frajdy.

Zadanie trwa niecałe 20 minut. Na początku spokojnie lecimy za towarzyszami z eskadry, później - po obowiązkowym i imponującym skoku w nadprzestrzeń - omijamy i niszczymy asteroidy. W końcu trafiamy na sojusznika, którego należy eskortować i pojawiają się wrogie myśliwce TIE. Całość nawiązuje do wydarzeń, które zobaczymy w „Łotr 1. Gwiezdne Wojny - historie”.

Zobacz na YouTube

Wydaje się, że nasz statek jest nieco mniej zwrotny niż w podstawowym Battlefroncie, ale na taką zmianę zdecydowano się zapewne ze względu na ryzyko zawrotów głowy. Lekkie zwolnienie akcji zresztą wcale nie przeszkadza w czerpaniu przyjemności z wirtualnego lotu.

Oprawa graficzna nie imponuje - niektóre modele znajdujące się na dalszym planie są odrobinę niewyraźne. To jednak nie przeszkadza, by zachwycać się tym, co widzimy dookoła. Gdy patrzymy w górę i widzimy nad sobą Gwiezdnego Niszczyciela, możemy się przestraszyć, że za moment nas rozgniecie.

Fani Star Wars: Battlefront od DICE otrzymują ciekawą zawartość, która zachęci do powrotu do gry - szczególnie posiadacze PS VR ucieszą się z darmowej misji, nawet jeżeli nie jest zbyt długa. Po finalnym rozszerzeniu można było jednak spodziewać się odrobinę więcej, choć tryb Infiltracji jest na tyle zajmujący, że nie zwracamy uwagi na mało różnorodne mapy.

Read this next