Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Bound - Recenzja

Urocza opowieść, lecz nie do końca udana platformówka.

Bound potrafi w kilka minut wywołać wiele odmiennych emocji. To piękna artystycznie wizja, która nie oferuje zbyt rozbudowanej rozgrywki.

Układy gimnastyczne ze wstążką nierzadko świetnie pasują do opowieści w Bound. Samotna sylwetka każdym piruetem i szpagatem ucieka od rzeczywistości, zamykając się w czarującej i bezpiecznej bańce akrobatycznego piękna. Takie sceny są niewątpliwie wspaniałe, jednak oparcie na nich mechaniki zabawy może okazać się rozczarowujące.

Platformówki oferujące coś więcej niż tylko kolejne przeszkody do pokonania są świetne. Fenomenalne Journey zabierało nas w podróż w głąb siebie, ucząc ciągle czegoś nowego i karząc za błędy skracaniem rytualnego szalu. Bound prezentuje ciekawą opowieść, jednak od strony rozgrywki nie stawia żadnych wyzwań. Do zmagań z zagrożeniami wykorzystujemy w zasadzie jeden przycisk, co obniża atrakcyjność przygody.

Polskie studio Plastic swoją grą przedstawia ambitną historię. W Bound kobieta spodziewająca się dziecka zmaga się z demonami przeszłości i poszukuje spokoju ducha w świecie snów.

Fantastyczna, żywa kraina, pełna jest bryłowatych kształtów zmieniających formę z każdym tonem muzyki. Wszystkie dźwięki to integralna część świata, który stanowi metaforę przeszłości bohaterki. Przyszła mama odwiedza interpretacje swoich wspomnień i związanych z nimi emocji jako księżniczka-tancerka, ratując niezwykłe miejsca przed niespotykanym złem.

Zobacz na YouTube

Pod względem estetyki Bound to perła. Sterujemy pogrążoną w tańcu kobietą, która porusza się z niezwykłą gracją. Biegamy po licznych platformach, wspinamy się i unikamy niebezpieczeństw, z których te najgroźniejsze odganiamy ruchami tanecznymi, przytrzymując konkretny przycisk. Kamera momentami przyjmuje nietypowe pozycje, by wzmocnić wrażenia z prezentowanego na ekranie baletu.

Wyjątkowe doznania przerywają wstawki narracyjne, które na kilka minut zmieniają grę w „symulator chodzenia”, gdzie z perspektywy pierwszej osoby kroczymy po mrocznych pomieszczeniach, rozjaśniając wyparte z umysłu wspomnienia bohaterki. Chłodne, muzealne retrospekcje kontrastują z tańcem, który mimo powtarzanych sekwencji i układów wydaje się bardziej emocjonalny. Takie powroty do szarej rzeczywistości, mimo że konieczne, wydają się oderwane od istoty gry.

Tu właśnie tkwi problem Bound - niepotrzebnie dystansujemy się od historii, która równie dobrze mogłaby być mocniej akcentowana poprzez opowieść poznawaną w samym fantastycznym świecie tańca pełnym metafor i symboli.

Aspekt platformowy po jakimś czasie zaczyna być monotonne. Element ten ze spokojem mógłby być bardziej dopracowany i rozbudowany. Roztańczona księżniczka skacze po kolejnych poziomach, beztrosko odganiając każde zagrożenie. Od gracza nie wymaga się nawet odrobiny ostrożności. Piękne, zapewne wzorowane na Journey, przejazdy po długich wstęgach ograniczają się tylko do wychylenia gałki analoga.

Oprawa artystyczna to największa zaleta gry

Niekiedy gwałtowna zmiana kamery lub nieuwaga przy skoku skutkują śmiercią i powrotem do punktu zapisu, ale to właściwie wszystko, co nam zagraża. Nie rozwijamy bohaterki, a łamigłówki środowiskowe są praktycznie nieobecne. Rozgrywka jest zbyt płytka, a konieczność trzymania przycisku w celu przetrwania niebezpiecznych momentów nie urozmaica zabawy, tylko ją spowalnia.

Bound to niewątpliwie gra jedyna w swoim rodzaju i próba poruszenia niełatwego tematu w oryginalny sposób. Fantastyczny świat potrafi oczarować, jednak rozgrywka szybko nuży. W tym kontekście plusem jest krótki czas potrzebny do ukończenia niezwykłej podróży.

7 / 10

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Dowiedz się więcej na temat recenzji, zapoznając się z polityką recenzowania gier.

W tym artykule

Bound

PS4

Powiązane tematy
O autorze
Awatar Łukasz Winkel

Łukasz Winkel

Recenzent

Zakochany w grach od dziecka. Transhumanista duchem, postmodernista z lenistwa.
Komentarze