Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Wymęczone zombie, zmęczone umarlaki

Czy faktycznie chcemy ich jeszcze więcej?

Mam już dosyć zombie. Nie jest to jednak przypadek przesytu konkretną tematyką, jak na przykład wzrostem liczby produkcji o wampirach bądź też filmów o superbohaterach. To zmęczenie materiału. Coś jak przypadek z plasteliną, która zbyt długo ugniatana staje się bezkształtną formą, zdecydowanie nie odpowiadającą pierwotnemu zamysłowi autora.

Żywe trupy w kinematografii istnieją od długiego czasu. George Romero zaraził ludzi tematyką wygłodniałych nieumarłych pod koniec lat sześćdziesiątych i nawet Peterowi Jacksonowi udzielił się nastrój, przez co wyprodukował horroro-komedię „Martwica Mózgu”. Były to jednak drobne przebłyski, powolne tykanie bomby pachnącej zgniłym mięsem.

Wraz z pojawieniem się serii „Resident Evil” w 1996 roku temat rozwijał się w umiarkowanym stopniu. Raz po raz pojawiał się jakiś film, czasem w pewnej grze ktoś spotykał nieumarłych, by nagle w roku 2009 nastąpiła eksplozja! Trupy zalały popkulturę!

Niemały wpływ na popularyzację zombie w grach miało Left 4 Dead

Smartfony rozgrzewały się od popularności Plants vs. Zombies, rok później pojawił się serial na podstawie komiksu „The Walking Dead”, kolejne gry: Resident Evil, Dead Rising, Dead Island, filmy, seriale, jeszcze nowsze komiksy - zombie rozlazły się niczym zaraza po wszystkim co tylko można sobie wyobrazić. Popkultura ulega wirusowi zupełnie jak cywilizacje w tej konkretnej gałęzi fikcji.

Teraz gdzie się człowiek nie obejrzy, tam czai się martwy, ale żyjący. Implementowanie zombie przerodziło się w pomysł tak dochodowy, że teraz każdy ma swój nowy, oryginalny i innowacyjny pomysł na wprowadzenie do popkultury czegoś z umarlakami.

Problem w tym, że temat zgniłków stał się nieproszonym gościem każdej imprezy. Takim, który opowiada głośno kawały i nie chce wyjść zanim nie skosztuje wszystkich smakołyków. Złoty środek został już dawno zagubiony, miarka się przelała, a czarka przebrała.

Moment, w którym uzmysłowiłem sobie, że coś jest nie tak nastąpił całkiem niedawno. Po dziesiątkach identycznych gier o nieumarłej pladze przyszła kolej na Dying Light, które okazało się zaskakująco dobre. Temat był potraktowany całkiem ciekawie, a same zombie nie były parodią, tylko realnym zagrożeniem na ulicach - zwłaszcza w nocy. To była ostatnia dobra gra tego typu.

Nie dość, że Hitler, to jeszcze zombie

Obecnie temat jest już na tyle powszechny, że zombie stały się bonusem, dodatkiem do normalnej zawartości, bardzo często przeciętnej lub po prostu dobrej - zupełnie jakby zapach umarlaka miał uczynić produkt bardziej atrakcyjnym.

W przyszłym roku na ekranach kin będzie można zobaczyć film zatytułowany: „Duma i uprzedzenie ...i zombie” - kostiumowa opowieść, której głównym elementem staje się epidemia żywych trupów. Teoretycznie mamy do czynienia z komedią, ale to już przestaje być śmieszne.

Co więcej, deweloperzy również nie przestają wciskać zombie z uporem maniaka w każde możliwe miejsce. Call of Duty: Black Ops 3 byłoby równie dobrą grą, gdyby ograniczono się tylko do tradycyjnego trybu Zombies.

Nie ma potrzeby dorzucać jeszcze mini-gier z truposzami, wstawek w kampanii z żywymi trupami oraz oddzielnej, zrobionej naprędce alternatywnej kampanii będącej remiksem oryginalnej gry z wciśnięciem na siłę hord nieumarłych. Zombiaki stały się darmowym sosem czosnkowym dorzucanym do każdego dania, które zamawiamy.

Czy naprawdę to jedyne rozwiązanie? Zamęczyć motyw na śmierć? Tyle, że w tym właśnie sęk. O ironio! W tym tkwi sekret tego „gatunku” - podobnie jak jego istota, nie może umrzeć. Nie chce zginąć i będzie się czołgać w moim kierunku nawet po odcięciu sporej części ciała.

Sukces DayZ sprawił, że na Steamie pojawiło się sporo survivalowych produkcji z żywymi trupami

Ludzie wciąż chcą oglądać filmy o kolejnych kulejących i porykujących pokrakach, graczy nadal bawi strzelanie do biegających z wyciągniętymi rękoma zgnilców.

To więc nieuniknione. Wolny rynek zadecydował. Świat chce więcej zombie. Jutro przed wyjściem z domu upewnię się, czy w lodówce nie czai się czasem jakiś żywy trup.

Read this next