Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Bloodborne: The Old Hunters - Recenzja

Piękny koszmar.

Pierwsze - i jedyne - rozszerzenie do nowej gry From Software spełnia oczekiwania, pozwalając ponownie zagłębić się w mroczną przygodę.

The Old Hunters to więcej lokacji, broni oraz bossów. Kolejni przeciwnicy, kolejne przeszkody i wskazówki dotyczące historii uniwersum. To po prostu więcej Bloodborne, co w przypadku tego tytułu w zupełności wystarczy.

Podejście deweloperów do zawartości dodatku jest dosyć niecodzienne. Nie otrzymujemy zupełnie nowych terenów, a zamiast tego - przerobioną dzielnicę miasta Yharnam z podstawowej wersji gry.

Odmieniony Rewir Katedralny jest jednak zaprojektowany wspaniale. Ani przez chwilę nie mamy poczucia powtarzalności, otoczenie wygląda bowiem inaczej - wędrujemy po alternatywnej wersji znanych miejsc, trafiamy do Koszmaru Tropiciela.

Zmiany nie dotyczą tylko warstwy wizualnej. Otrzymujemy zupełnie inne ścieżki, budynki, a niektóre lokacje zupełnie nie przypominają swoich odpowiedników z „normalnego” Yharnam.

Zobacz na YouTube

Estetyka robi wrażenie, choć nie zaskoczy tych, którzy odwiedzili już inne koszmary w Bloodborne. Ponury klimat jest utrzymany, towarzyszy mu nuta wszechobecnego niepokoju i obłędu. Widoki robią wrażenie - choćby makabryczna rzeka płynąca krwią.

Fabuła jest oczywiście szczątkowa i miłośnicy uniwersum otrzymują kolejną porcję przedmiotów, których opisy zawierają cenne wskazówki dotyczące różnych elementów świata gry. Scenki przerywnikowe ograniczono do minimum.

Spotykamy kilka nowych rodzajów przeciwników, choć każdy w jakiś sposób przypomina znanych już oponentów. Cieszy fakt, że - na początku - często walczymy z tropicielami. Potyczki z szybkimi, zwinnymi łowcami są niezwykle ekscytujące.

Bossów przygotowano natomiast pięciu, a pierwszy pokazuje, że poziom trudności w The Old Hunters jest spory. Może to kwestia odwyknięcia od stylu walki w Bloodborne, ale udało mi się go pokonać dopiero przy dziesiątym podejściu. Trzeba też zaznaczyć, że mój bohater jest mocno rozwinięty - do nowej zawartości podszedłem będąc w podstawowej grze tuż przed finałem.

Oho, przyjemniaczek na horyzoncie

Jeżeli chcemy, możemy przywołać do pomocy innego gracza, albo - w specjalnym miejscu - tropiciela, którym pokieruje sztuczna inteligencja. Tak jak w podstawowej wersji, to zawsze świetny sposób na odwrócenie uwagi bossa od naszej postaci.

Rozwinięciem aspektu współpracy z wojownikami przygotowanymi przez deweloperów jest Liga, czyli nowe przymierze wprowadzone w darmowej aktualizacji. To przemyślany, mile widziany dodatek.

Oczywiście projekt, wygląd i ataki wszystkich wrogów - także tych najbardziej wymagających - stoją na wysokim poziomie. Momentami jednak widzimy animacje przeniesione żywcem z oryginalnej gry, ale nie przeszkadza to w zabawie. Tylko jeden boss trochę rozczarowuje pod tym względem.

Miłośnicy mody otrzymują kilka zupełnie nowych zestawów ubioru. Z każdym strojem związana jest osobna historia, a skompletowanie niektórych może zająć trochę czasu.

Piękne widoki, aż chce się maszerować dalej

Trudne jest także zdobycie wszystkich jedenastu - nie licząc drugorzędnych - broni. Kilka z nich łatwo po prostu ominąć, choć na szczęście parę egzemplarzy niemal wpada w nasze ręce podczas podróży.

Twórcy przygotowali między innymi łuk, który zmienia się w ostrze, buławę, na której montujemy obrotowe, śmiertelne koło. Jest także harpun oraz wybuchowy młot, który można naładować energią ognia. Poznawanie kolejnych narzędzi nie przestaje nudzić, choć niektórych zapewne nie użyjemy - dużo zależy bowiem od statystyk naszego łowcy.

Wykorzystanie nowych broni jest też bardziej opłacalne, jeżeli do świata dodatku wkraczamy postacią, której arsenału nie ulepszyliśmy maksymalnie. Wtedy zasoby niezbędne do zwiększenia siły oręża możemy przeznaczyć na nowe zabawki. W ostateczności, możemy też po prostu powrócić do starych lokacji lub lochów kielicha, by kolekcjonować potrzebne surowce.

Wreszcie, wprowadzono też element transformacji. Gracze od dawna podejrzewali, że aspekt ten pierwotnie miał znaleźć się jeszcze w podstawowej wersji gry. To ciekawy dodatek do rozgrywki, pozwala - przy użyciu runy - zmienić bohatera w bestię. W tej formie postać może skorzystać z nieobecnych wcześniej ataków przy użyciu Szponu Bestii, zadaje więcej obrażeń, ale jest też mniej odporna.

Panta rei...

Możemy także poddać się innemu rodzajowi transformacji, także dzięki runie. To jednak interesująca niespodzianka, którą najlepiej odkryć samodzielnie, dlatego zrezygnujemy z opisu.

Od premiery Bloodborne minęło osiem miesięcy. To idealny moment na premierę DLC. The Old Hunters zapewnia nawet kilkanaście godzin angażującej zabawy i dodatkową dawkę ponurej atmosfery. Poznawanie tajemniczego świata cały czas sprawia ogromną przyjemność.

9 / 10

Read this next