Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Evolve dostarcza rozrywki, ale przy odpowiednim podejściu

Łowcy kontra potwór - wrażenia z rozgrywki kooperacyjnej strzelanki.

Nie tego spodziewałem się po Evolve. Wiedziałem od początku, że mam do czynienia z asymetryczną strzelanką, z widokiem z pierwszej osoby, od twórców Left 4 Dead, gdzie jeden zespół prowadzi czterech futurystycznych łowców potworów, a piąty gracz kontroluje samą bestię. Naiwnie sądziłem, że otrzymamy strzelanie w stylu Left 4 Dead, gdzie jedna osoba po prostu kontroluje większą wersję zombie.

Tak bardzo się myliłem.

Natura gry jest dużo bardziej skomplikowana i podejmuje duże ryzyko - zakłada, że gracze przystąpią do meczów w „odpowiedni” sposób. Jeśli łowcy nastawią się na prosty deathmatch, wszyscy przegrają. Nie znaczy to, że wygra potwór, choć tak pewnie się stanie. Oznacza to, że nikt nie będzie się dobrze bawił. Nawet jeśli wszyscy podejdą do zabawy z odpowiednim nastawieniem, pierwsze kilka potyczek nie będzie należało do najciekawszych. Ciągle brakuje dopracowania detali, takich jak moc broni u łowców, czas odnawiania się umiejętności czy fakt, że potężny potwór musi uciekać od malutkich ludzików, zamiast ich zdeptać. Wiele elementów nie ma tu większego sensu - łatwo to dostrzec w trakcie tych kilku pierwszych meczów.

Wkrótce rzeczy zaczną się jednak zmieniać. Gra jest dokładnie przemyślana i zbudowana. Trzeba jednak czasu na docenienie pracy deweloperów, co rzadko zdarza się w nowoczesnych strzelankach. Evolve będzie musiało znaleźć sposób na wzbudzenie zainteresowania. Jeśli nie gramy w jeden, określony sposób, doświadczenie płynące z zabawy jest mało satysfakcjonujące. Ale jeśli dostosujemy się do wymogów, jest już całkiem dobrze.

Zobacz na YouTube

Z perspektywy łowcy: statek zrzuca grupę graczy na miejsce startu, gdzie jeszcze 30 sekund temu zaczynał potwór - Goliath. Mapa jest otwarta i pełna zieleni, kanionów i jaskiń, więc przeciwnik jest już pewnie daleko, korzystając ze zwinności. Jest na pierwszym poziomie, ale to nie czyni go słabym - może ziać ogniem, skakać, szarżować i rzucać kamieniami. Z każdą minutą staje się coraz potężniejszy, jedząc lokalną faunę. Na trzecim poziomie może wyeliminować całą drużynę, ale także natychmiast wygrać mecz, niszcząc generator.

Przodem rusza traperka. Na imię ma Maggie, a do pomocy ma Daisy - gigantycznego psiaka, wyczuwającego bestię ze sporej odległości. Daisy to najlepszy przyjaciel człowieka - nie tylko ze względu na nos, ale także przez możliwość przywracania kompanów do życia, często zamieniając porażkę w sukces. Jest też Bucket - żołnierz wsparcia - dysponujący zwiadowczym dronem. Goliath płoszy ptaki, zostawia też niebieskie ślady na ziemi - jeśli się nie skrada. Gdy łowcy zbliżą się do przeciwnika, Maggie rzuca mobilną arenę - niebieską sferę, przykrywającą sporą połać terenu przez określony czas. Goliath jest w niej zamknięty. Razem z nami. Nawet na pierwszym poziomie nie są to przelewki.

Tak prezentuje się ogólny pomysł. Dopiero po własnoręcznym sprawdzeniu gry docenić można, ile warstw rozgrywki przygotowali twórcy i jak wszystkie zgrabnie współpracują, tworząc coś dużo bardziej interesującego, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. To gra typu MOBA w stylu League of Legends, ale przecięta w pół, gdzie zespół łowców musi martwić się o kompozycję. Pewnym ułatwieniem jest tutaj fakt, że w każdym meczu muszą znaleźć się cztery klasy - nie możemy na przykład zabrać samych żołnierzy z ciężkim karabinem, zostawiając traperkę w domu. Obie strony konfliktu odblokowują dodatkowe perki w toku gry, jak lepsze plecaki odrzutowe czy bieganie bez straszenia ptaków dla bestii.

„Dopiero po własnoręcznym sprawdzeniu gry docenić można, ile warstw rozgrywki przygotowali twórcy.”

Łowcy mogą odrodzić się tylko, jeśli ktoś z zespołu jest jeszcze żywy, co często oznacza desperacką ucieczkę ostatniego gracza

Ostatnio ogłoszone przez Turtle Rock nowości związane są z drużyną łowców. Zaprezentowano nowe twarze i ich wpływ na rozgrywkę (Goliath to nadal jedyny z ujawnionych potworów, ale ma ich być więcej). Największe różnice widać u medyków: Val posiada leczący karabin i skupia się na wspieraniu towarzyszy, podczas gdy Lazarus szybciej leczy już wyeliminowanych graczy, dysponując kamuflażem. Może i nie brzmi to imponująco, ale radykalnie zmienia dynamikę na mapie i sposób, w jaki musi zachowywać się gracz kontrolujący potwora: Val musi być w centrum akcji, ale już Lazarus może zostać z tyłu z karabinem snajperskim i angażować się tylko w razie potrzeby.

To tylko jeden z przykładów. Obaj traperzy strzelają harpunami, ale używają ich inaczej. Maggie zastawia plazmowe harpuny w postaci pułapek zatrzymujących wroga, a jej męski odpowiednik - Griffin - używa ich do bezpośredniego zadawania obrażeń. Ten drugi ma także inny sposób na wykrywanie bestii - przez znaczniki dźwiękowe, pozostawiane w różnych zakątkach mapy. Daisy w końcu znajdzie Goliatha, ale ten sposób jest bardziej efektywny i pozwala na kontrolowanie kluczowych punktów, takich jak jaskinie czy ukrywające ślady strumienie. Zmiany te nie są ogromne, ale po jakimś czasu okazują się mieć duże znaczenie. Ambicją Evolve jest zaoferowanie kolejnych warstw dynamicznego i pełnego napięcia polowania, trwającego łącznie 12 - 15 minut.

Można mieć oczywiście pewne obawy, związane z grami sieciowymi tego typu. Czy produkcja bazująca tak mocno na jednym koncepcie może przyciągnąć graczy na dłużej, gdy zniknie już wrażenie nowości, jak było w przypadku Titanfall? Producent Denby Grace odpowiada na te zastrzeżenia.

Fauna jest zagrożeniam dla łowców i bestii. Ludzie muszą też uważać na groźne rośliny

- Nadal gram w Titanfall i bardzo mi się podoba - mówi. - Mamy długoterminowy plan na nową zawartość, tak jak jest z Borderlands. Nie mam zamiaru krytykować innych tytułów, ale mechanika w Evolve jest naprawdę głęboka, głębsza niż w innych strzelankach. Gdy gracze nabiorą doświadczenia, pojawią się kolejne warstwy strategii. Dowiedzą się na przykład, że ukryty pod kamuflażem medyk jest doskonale widoczny, jeśli płonie, a łowcę można na dobre wyeliminować, jeśli nikt nie dotrze do jego ciała. A ludzie mają swoje taktyki, jak granaty gazowe...

Evolve nie zbiera jednak popularności wraz z kolejnymi materiałami w mediach o grach, a nowe marki sieciowe, cieszące się przed premierą dużym zainteresowaniem, policzyć można na palcach jednej ręki. Left 4 Dead - choć jest wspaniałym tytułem - miało szczęście trafić w sam szczyt popularności zombie. Evolve nie może liczyć na podobną pomoc.

- Bycie w centrum popkulturowego trendu na pewno pomaga, ale nie uważam, ze mamy powody do obaw - odpiera Grace. - Left 4 Dead ma jakieś cztery miliony graczy i te osoby natychmiast poczują się jak w domu w roli łowcy. Evolve to naturalny rozwój kooperacji, której podwaliny tam ustanowiliśmy. Potwór przyciąga tez inną grupę docelową - widzimy interesujący podział między samotnymi wilkami i zwolennikami współpracy.

Jednym z interesujących aspektów gry jest jej naturalny rozwój wraz ze zdobywaniem doświadczenia przez graczy. Tytuł zamienia się z akcji na coś bardziej strategicznego. Najmniej ciekawe są ostatnie fazy potyczek, gdy Goliath rusza do ofensywy lub zostaje złapany przez łowców. Następuje desperacka wymiana ciosów, a pasek zdrowia powoli, powoli topnieje. Po kilku meczach szybko okazuje się jednak, że to kolejna faza gry, gdzie brak doświadczenia psuje satysfakcję, a całość zamienia się w mniej losową łupaninę.

„Niektóre potwory radzą sobie lepiej na krótkich dystansach i jednym z nich jest Goliath.”

Oto Lazarus. Jego karabin snajperski oznacza punkty trafienia krytycznego na ciele potwora

- Niektóre potwory radzą sobie lepiej na krótkich dystansach i jednym z nich jest Goliath - tłumaczy Grace, który nie chce jednak mówić o innych gatunkach. - Dąży do zwarcia, ale nawet wtedy mamy różne opcje. Goliath może zamienić się w łowcę, skradać się, czekać na rozdzielenie się grupy. Mamy mechaniki, które premiują wspólne działanie, jak dzika fauna. Zauważyliśmy jednak, że bardziej doświadczone osoby mają tendencję do łączenia się w pary. „Mamy go! Chodźcie tu szybko” - wołają potem.

Największym problemem z końcową fazą jest fakt, że złapanie potwora i wielka walka może i brzmi ekscytująco, ale jest mniej ciekawa podczas samej rozgrywki. Myślenie w kategorie strzelanki, nie polowania, negatywnie wpływa na obie strony; potwór ma tylko jedno życie, a ludzie szybko giną, lecz równie szybko można ich uleczyć.

- Są wzloty i upadki, gdy intensywność bitwy zmienia się w toku walki, gdy wyeliminowanie łowcy lub kluczowe wskrzeszenie zmienia dynamikę. W większości przypadków bestię wykańczamy w dwóch, trzech, czterech atakach. Wiele osób oczekuje, że potyczka musi zakończyć się zwycięstwem jednej ze stron, ale tak nie jest. Zazwyczaj łowcy przegrają, a potwór będzie musiał uciekać, jeśli dopuszczą takie myślenie - mówi deweloper. - Doświadczeni gracze przycisną łowców szybko lub przeprowadzą ich przez lokalną faunę. Moją ulubioną strategią jest szybkie awansowanie umiejętności rzucania kamieniami, po czym ukrycie się w zaroślach i gdy tylko wylądują - kamieniowanie!

Turtle Rock zdaje sobie sprawę, że nauka tych smaczków nie będzie prosta. Podczas prezentacji pomagały rady deweloperów, ale nie każdy ma swobodny dostęp do twórców gry, więc przygotowywane są inne rozwiązania.

Postacie mogą odblokować perki, ale to tylko drobne modyfikacje posiadanych już umiejętności

- Bardzo ważny będzie system rankingowy. Pojawi się wirtualny trener, przypominający na przykład, że możemy leczyć innych, reagujący na nasze poczynania. Zauważyliśmy, że ludzie szybko znajdą klasę, która najbardziej im się podoba. Lubisz strzelać? Graj jako assault, to ich robota. Ja wolę medyka, ponieważ w różnych sytuacjach ma inne zadania.

Nie wiadomo jeszcze, jak rozbudowane będą opcje Evolve w dniu premiery, ale na stronie z zamówieniami przedpremierowymi napisano, że nowy potwór dostępny będzie „tak szybko, jak to możliwe”. To zdaje się sugerować, że Goliath będzie przez jakiś czas samotną gwiazdą. Producent i wydawca nie chcą na razie mówić o dodatkach czy transakcjach cyfrowych, ale sensownym rozwiązaniem wydaje się oferowanie darmowych map i płatnych postaci oraz bestii.

Trzeba przyznać, że Evolve jest czymś, czego trudno było się spodziewać. Po pierwszym meczu nie chciałem mieć z grą nic wspólnego, ale po ponownej próbie nie mogłem się już oderwać. Teraz pozostaje czekać, by zobaczyć jak bardziej doświadczeni gracze będą radzić sobie na większej liczbie map.

Premiera została zaplanowana na 21 listopada. Gra ukaże się na PC, PS4 i Xbox One.

Read this next