Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Kaganiec na Far Cry 4

Nowa odsłona już wzbudziła kontrowersje, a to dopiero początek spektaklu.

Oficjalna zapowiedź Far Cry'a 4 przyniosła nieoczekiwaną z punktu widzenia graczy, a być może - co bardziej prawdopodobne - oczekiwaną przez Ubisoft dyskusję. Wszystkiemu winna okazała się okładka, której autorom rozmaici rozmówcy zarzucają rasizm, a inni nawet homofobię.

Na obrazku widzimy siedzącego wygodnie blondyna, o nieco jaśniejszej skórze i zalotnym uśmieszku. Ubrany jest w lśniący, różowy garnitur, a prawa ręka spoczywa na głowie klęczącego przy nim mężczyzny, o karnacji nieco ciemniejszej i spuszczonym wzroku. Wystarczyło kilka godzin, by na forach dyskusyjnych, szczególniej w zachodnich mediach, rozgorzała interesująca rozmowa o tym, co każdy z nas jest w stanie dostrzec w tej prostej scenie, stanowiącej okładkę nowego Far Cry'a. „To nie jest biały człowiek, i to nie jest postać, w którą wcieli się gracz” - tłumaczył na Twitterze Alex Hutchinson, dyrektor kreatywny Ubisoftu.

„Rasistowska” okładka Far Cry 4. Znamienne, że dyrektor kreatywny Ubisoftu musiał doprecyzować, że pan w różowym garniturze nie jest białym człowiekiem.

Tymczasem Brendan Sinclair, dziennikarz i komentator serwisu GamesIndustry, będącego częścią sieci Eurogamera, dostrzega tu pewien paradoks.

„Szczegóły na temat fabuły są tak skąpe, że nie ma możliwości, by właściwie ocenić problematyczne elementy bez znajomości kontekstu” - pisze Sinclair w swoim felietonie. „Tego kontekstu nie znamy. To promocyjna grafika, w pewnym sensie została zaprojektowana po to, aby istnieć bez żadnego kontekstu. Ma zwracać uwagę klienta, stojąc na półce sklepowej, nawet jeśli ten nigdy nie słyszał o serii.”

Jednak jak zauważa komentator, ostatecznie taka okładka nie może istnieć bez żadnego kontekstu, ponieważ prawdziwym kontekstem jest właśnie Far Cry. Cykl, który począwszy od drugiej odsłony, po przejęciu marki przez Ubisoft od Cryteka, podąża trudną drogą łączenia dojrzalszej treści z klasyczną strzelanką, osadzoną w otwartym świecie.

„Okładka nie może istnieć bez żadnego kontekstu, ponieważ prawdziwym kontekstem jest właśnie Far Cry” - Brendan Sinclair

Akcja zarówno drugiej, jak i trzeciej części została umieszczona w miejscach fikcyjnych, ale tak tło wydarzeń, rola głównego bohatera, postacie drugoplanowe oraz generalnie istniejący konflikt - wszystko to wprowadzało poczucie, że gdzieś na krańcu świata istnieją tak niebezpieczne i cholernie nieciekawe zakątki, w których normalnie nie chcielibyśmy się znaleźć.

Trudno mi ukryć sympatię do Far Cry'a 3. Do dziś oceniam ten tytuł wyjątkowo wysoko. W sposób umiejętny projektanci Ubisoftu zbudowali napięcie wokół bohaterów gry, jednocześnie tworząc po prostu znakomitą strzelankę, która nawet w oderwaniu od scenariusza przekuwała prostotą rozwiązań, zaskakując przy tym wciągającą, dopracowaną rozgrywką - z fantastycznym wyczuciem twórców, gdy chodzi o budowanie konkretnych scen za pomocą znów prostych środków wyrazu, znanych z kina.

Początek Far Cry'a 3Zobacz na YouTube

„Chociaż gra nie wzbudzała wielkich kontrowersji, tutaj także pojawiały się wątki gwałtu, seksu, narkotyków i tortur” - zauważa Sinclair i podkreśla, że zarówno w przypadku Far Cry'a 2, jak i „trójki” niektórzy krytycy i gracze mieli silne poczucie, że twórcy gry w sposób oczywisty bagatelizowali ważkie, a często tragiczne tematy. Miały one pojawiać się tylko po to, by odróżnić serię od innej marki Ubisoftu - Assassin's Creed.

Jeśli chodzi o radzenie sobie z kontrowersjami - przekonuje komentator - Assassin's Creed jest niczym główny bohater każdej z odsłon: spokojny, ostrożny i efektywny. Z kolei Far Cry radzi sobie z trudnym zagadnieniami w sposób bardziej chaotyczny, nieskoordynowany, a z pewnością - destrukcyjny.

Pod koniec 2012 roku Jeffrey Yohalem, współautor scenariusza do Far Cry'a 3 (a ostatnio do Child of Light), w rozmowie z serwisem RockPaperShotgun wyjaśniał, co kryło się za wydarzeniami z Rook Island. Wyglądało to trochę tak, jakby twórca tłumaczył przesłanie swego dzieła. Zresztą nie było to dalekie od prawdy. Wielu krytyków i graczy nie do końca rozumiało grę - bo choć pojawiały się tam „trudne tematy”, a zakończenie budziło pewne emocje, nie każdy wyszedł z tego doświadczenia zachwycony. Zarzucono żonglowanie stereotypami, także w kontekście rasistowskim, i budowanie scenariusza wokół kontrowersyjnych treści bez wyraźnego celu.

„Największym niezrozumieniem - i to chyba najbardziej interesującym, z jakim się spotkałem - było to, że ludzie uważali tę grę za egzamin ze strzelania. Coś w stylu: jak to by było być prawdziwą osobą w tej dżungli, zabijać ludzi, i co się stanie, gdy zabijemy ich setki” - wyjaśniał Yohalem fabułę Far Cry'a 3. „Ta gra nie jest o tym. Nigdy nie miała być o tym. To gra o rozrywce; o tym, jak daleko się posuniemy w konkretnych wydarzeniach, oraz jak wiele rzeczywistej rozrywki z nich wyniesiemy - czy zdołasz zabić wszystkich, by ukończyć swoją przygodę.”

„To nasza deklaracja, i to bardzo jasna deklaracja o tym, co naszym zdaniem oznacza strzelanie” - Jeffrey Yohalem

Wyspa w Far Cry 3 nazywa się Rook Island. Yohalem: - To znaczy: oszukiwać. Słowo „rook” oznacza zarówno kogoś, kto kradnie twoje pieniądze, jak i wieżę w szachach.

„To nie jest także sąd nad graczem. To coś, do czego gracz powinien podchodzić jako błyskotliwa, inteligentna i dorosła osoba. To zagadka, którą sami musimy rozwiązać. (…) Jeśli podejdziemy do rozgrywki, bez patrzenia na nią, jak na taką właśnie zagadkę, gra będzie wyglądała jak budynek, który ma cztery filary, a powinien mieć sześć. Gra nie będzie miała sensu, jeśli nie będziemy wypatrywać tej zagadki.”

„Chcieliśmy, by Far Cry 3 był o strzelaniu. Pomyśleliśmy: zróbmy grę o strzelaniu, i jaki ma ono wpływ na człowieczeństwo. To nasza deklaracja, i to bardzo jasna deklaracja o tym, co naszym zdaniem oznacza strzelanie” - podkreślał autor scenariusza.

Wiemy już, że pan w różowym garniturze z okładki Far Cry 4 to prawdopodobnie Pagan Min - dyktator fikcyjnego kraju Kyrat, leżącego u stóp Himalajów, a będącego pogrążonym w wojnie domowej. Wcielamy się w Ajaya Ghale'a, który dociera do Kyrat, by spełnić ostatnie życzenie umierającej matki. Schemat przypomina poprzednie odsłony serii, ale wciąż nie znamy wspomnianego kontekstu. Imię głównego bohatera może wskazywać na pochodzenie hinduskie, co także oznaczałoby, że Kyrat umiejscowiony został po indyjskiej stronie Himalajów.

Wszystko to potwierdzałoby jedynie, że zarzucanie twórcom gry rasizmu czy homofobii na podstawie samej tylko okładki i bez znajomości choćby zarysu fabuły jest kompletnie bez sensu. Ale świadczy też o problemach, z którymi borykają się twórcy gier, i będą borykać coraz częściej. Generalnie, zdecydowana większość graczy nie tylko nie dopatrywała się w Far Cry 3 jakiegokolwiek przesłania, ale i przechodziła dość obojętnie obok teoretycznie ważkich tematów, które podejmowali krytycy. Rozmawiałem z wieloma tzw. „niedzielnymi graczami”, którzy ukończyli grę. Dla nich to było po prostu dobre kino sensacyjne, a przede wszystkim wiele godzin udanej zabawy, bez szukania „drugiego dna”.

Co Polański miał na myśli?

Far Cry 4 będzie musiał zmierzyć się nie tylko z oczekiwaniami, cieniem swoich poprzedników, ale i ze społecznością internetową, która - szczególniej na zachodzie - jest bardzo czuła na wszelkie, nawet pozbawione uzasadnienia przejawy jakiekolwiek dyskryminacji. A przecież Far Cry musi budzić kontrowersje, być bezkompromisowy, dziki i szalony, właśnie stać w opozycji do uporządkowanej i spokojniejszej serii Assassin's Creed. Twórcy z pewnością będą żonglować stereotypami. Niewykluczone, że gwałt, seks czy narkotyki zostaną znów ujęte w sposób pozornie bezcelowy, pozbawiony głębszej refleksji.

Sinclair podkreśla na końcu swego tekstu, że jeśli Far Cry 4 ma podejmować trudne tematy, niech robi to w jakimś celu, bo dla wielu osób, które zetknęły się z problemem rasizmu czy homofobii w rzeczywistości, są to rzeczy bardzo bolesne.

Co do ostatniego, pełna zgoda. Co do pierwszego, moim zdaniem, jeśli Far Cry 4 ma podejmować trudne tematy - jeśli w szerszym kontekście wysokobudżetowe, masowe gry wideo mają podejmować takie tematy - to przede wszystkim powinniśmy pozwolić twórcom robić to na ich własny sposób.

Roman Polański, pytany kiedyś o znaczenie filmu „Lokator”, zwykł odpowiadać: „Czy poeta tłumaczy, co miał na myśli w swoim wierszu?” Wolałbym, aby każdy sam wyciągał wnioski z konkretnych gier. Jeśli Far Cry 3 był dla nas po prostu fajną przygodą, to nie ma w tym nic złego. Jeśli rozmawiamy o rasizmie i homofobii w kontekście tej czy innych gier, to już jest malutki sukces i drobny krok w kierunku lepszych scenariuszy, i ciekawszych gier.

Na szczęście, jeśli założymy psu kaganiec, nie przestanie szczekać.

Read this next