Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Redakcyjne środy: Najbardziej oczekiwana gra jesieni

Zobacz, na jakie gry czekamy, i wypełnij ankietę.

Jeden temat kontra redakcja i czytelnicy. Najpierw poznajecie nasze opinie, a potem możecie wziąć udział w prostej ankiecie i oczywiście dyskusji w komentarzach.

Co tydzień, zawsze w środę (ba!), będziemy wspólnie mierzyć się z wybranym tematem - od najbardziej oczekiwanych gier jesieni, przez najciekawszą lokację w grze wideo, po najgłupszego komputerowego kompana wszech czasów.

Zaczynamy od najnudniejszego tematu, by mieć z głowy sztampę (aplauz). Przy okazji będziemy mogli wszyscy lepiej się poznać. Wasze opinie, zamieszczone przez ankietę, będą prezentowane zawsze za tydzień.

Temat na dziś: „Najbardziej oczekiwana gra jesieni”. Żaden z członków redakcji nie wie, jak odpowie kolega. Zapraszamy do lektury i oczywiście wypełnienia ankiety!

*

Świat Watch Dogs jest łudząco podobny. Akcja rozgrywa się co prawda w Chicago, a nie Nowym Jorku, ale mamy tutaj system, który bez przerwy nas obserwuje, rzekomo w celach bezpieczeństwa. Tymczasem jako Aiden Pearce działamy poza systemem, a nawet przeciwko niemu. Sami wymierzamy sprawiedliwość, ale w przeciwieństwie do bohaterów serialu, to gracz decyduje, w jaki sposób tego dokona.

Wyobraźcie sobie sytuację, że musimy znaleźć dziewczynę, którą system oznaczył jako potencjalną ofiarę ataku byłego chłopaka. Gdy dochodzi do konfrontacji, wkraczamy do akcji. Gość ma broń, zaczyna uciekać. Ścigamy go, czy może decydujemy się strzelić mu w kolano, tym samym go unieruchamiając? A może po prostu go zabijamy?

Wszystko w świecie Watch Dogs jest połączone, a Aiden dzięki swojej komórce, która pozwala mu się włamać do systemu, może kontrolować miasto, jego zasoby oraz mieszkańców. Taka władza w rękach gracza kusi. Pytanie, czy nie deprawuje?

Jest jeszcze sporo rzeczy, których nie wiemy o Watch Dogs. To jednak gra, w którą muszę zagrać. Koniecznie na konsolach nowej generacji.

*

Odkąd poznałem Cartmana i spółkę nie mogę wyjść z podziwu, w jaki sposób Matt Stone i Trey Parker komentują bieżące wydarzenia. I chociaż serial ma słabsze momenty, a epatowanie obrzydlistwami jest momentami żenujące, to wiele odcinków jest istnymi perełkami, które można oglądać bez końca.

Co do samej produkcji to nie ukrywam, że czekam na nią ze sporymi obawami. Do tej pory seria South Park nie doczekała się dobrej gry wideo, a przeniesienie specyficznego humoru i stylu graficznego stanowi nie lada wyzwanie. Tym bardziej że ma to być pełnoprawna gra fabularna z rozwojem bohatera, eksploracją świata i turową walką utrzymaną w stylu japońskich RPG-ów. Do zepsucia jest więc sporo rzeczy.

Z drugiej strony, skoro nad South Park: The Stick of Truth piecze sprawują autorzy kreskówki, a tytuł jest tworzony przez wspaniały Obsidian Entertaiment, to czy coś może pójść nie tak? Wprawdzie twórcy New Vegas słyną z błędów technicznych, występujących w ich tytułach, ale kto by się przejmował takimi szczegółami. Przynajmniej na razie.

*

Wszystkie opublikowane do tej pory trailery i ujęcia z rozgrywki sugerują, że do serii powraca świetna zabawa z lekkim przymrużeniem oka. „Pirackie” realia gwarantują lżejszy klimat, dużą różnorodność lokacji i zadań. Powraca także najciekawsza nowość z „trójki”, czyli walki na morzu.

Nareszcie zakończono lekko już idiotyczny wątek w teraźniejszości, na rzecz prostego zwiedzania budynku Abstergo - nic więcej mi nie potrzeba, choć czuję, że twórcy szykują się do rozpoczęcia jakiejś nowej teorii spiskowej, której rozwiązanie poznamy gdzieś w 2018 roku.

Martwi jedynie standardowa polityka wydawcy w kwestii premiery na PC, przez którą na dobrą sprawę nie wiadomo, czy Assassin's Creed 4: Black Flag to dla mnie gra na jesień, czy dopiero na okres świąteczny.

*

A być może produkcja Rockstar Games to jedyne remedium na mój postępujący reumatyzm i sklerozę? Przecież to doskonałe wytłumaczenie, dlaczego pogram „jeszcze jedną godzinkę, w porywach do pięciu”.

Jest tylko jedna rzecz, która sprawia, że na razie muszę obejść się smakiem i nie jest to wcale data premiery gry. Rozglądając się po pokoju zauważyłem, że nie posiadam żadnej konsoli. Rockstar po raz kolejny zmusza mnie do bycia bardzo cierpliwym graczem. Mam nadzieję, że pod wpływem emocji nie ruszę do najbliższego marketu i nie dokonam zakupu sprzętu w najgorszym możliwym czasie - tuż przed premierą kolejnej generacji.

*

Zresztą, dotyczy to nie tylko wyborów fabularnych, ale też tych, związanych z mechaniką i samą rozgrywką, choćby doborem członków grupy czy rozdzielaniem umiejętności. Mam też nadzieję, że turowy system walki będzie zrealizowany co najmniej na poziomie tego z Shadowrun Returns.

Pozytywnie nastraja z pewnością skład zespołu deweloperów z Inxile Entertainment. Trzon produkcji to twórcy, którzy pracowali między innymi przy grach takich jak Fallout, Fallout 2, Icewind Dale czy Bard's Tale. Ciekawie będzie się przekonać, czy branżowi weterani byli w stanie wznieść się na wyżyny własnych umiejętności.

Muszę przyznać, że oczekiwaniu na Wasteland 2 towarzyszy nie tylko podekscytowanie, ale też lekki niepokój. Chciałbym, by tytuł okazał się naprawdę świetny - to pozwoli mieć nadzieję, że również drugi projekt studia inXile, mianowicie nowy Torment, będzie grą co najmniej udaną. Od sukcesu tych gier zależy nie tylko dalsza perspektywa Kickstartera, ale także ewentualny renesans klasycznych gier RPG.

*

Trzecia część przygód zakapturzonych morderców wprowadziła bitwy morskie, które uważam za najmocniejszy punkt tej odsłony. Kilka razy wracałem do odtwarzania żeglarskich misji, gdyż tak bardzo mi się spodobały. Cieszy mnie fakt, że czwarta część będzie w większości skupiać się wokół tego elementu.

Interesuje mnie w tej grze wszystko, co nie jest asasyńskie. Kompletnie nie intryguje mnie już los Desmonda i jego braci w białych barwach, za to przyłapuję się na niezdrowym podniecaniu pirackimi klimatami.

Otwarty świat i wolność na morzu? Śpiewanie szant i nurkowanie w poszukiwaniu skarbów? Wielkie i dynamiczne bitwy morskie w czasie sztormu? Trzy razy tak - chcę już przeżywać wszystkie te przygody i tak samo mam nadzieję, że z wielkich obietnic nie wyjdzie wydmuszka wielkości okrętu.

*

Troszkę szkoda, że Beyond: Dwie Dusze trafi wyłącznie na PlayStation 3 - myślę, że z równą fascynacją po grę sięgnęliby miłośnicy pecetów i xboksów. Pokładam wielkie nadzieje w scenariuszu, liczę też na dobrze skrojone interaktywne elementy akcji, stanowiące pomost między grą wideo a filmem.

Psychologiczny thriller z kobiecą rolą główną, plus próba odpowiedzi na arcytrudne pytanie o to, co znajduje się „po tamtej stronie” - koniecznie.

*

Hej, Ty! Jaka jest Twoja najbardziej oczekiwana gra jesieni?

Przejdź tutaj i wypełnij prostą ankietę.

Zapraszamy do wspólnej zabawy!

Read this next