Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Graliśmy w Battle Chasers: Nightwar - komiksowe RPG

Lochy i wielkie roboty.

Battle Chasers to amerykański komiks z lat dziewięćdziesiątych, który dekadę temu wydano w Polsce. To także nadchodzący RPG w barwnym, steampunkowym świecie, gdzie szóstka bohaterów eksploruje lochy oraz walczy z zastępami potworów i bandytów. Choć o premierze wiadomo tylko, że będzie miała miejsce w tym roku, mieliśmy już okazję zagrać we wczesną wersję.

Przygoda w świecie magii i pary toczy się na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to statyczna mapa świata, po której poruszamy się po wytyczonych ścieżkach, walcząc z rozmieszczonymi przez twórców grupkami wrogów. Druga to proceduralnie generowane podziemia, gdzie znajdziemy różne stwory, zagadki, pułapki i skarby.

W całość wiąże to turowa walka, żywcem przeniesiona z klasycznych gier jRPG - trójka bohaterów staje na obserwowanym z boku polu bitwy, by zmierzyć się z oponentami. Wrogowie występują pojedynczo, w grupach lub nawet w kilku falach. Każdy wyprowadzany atak jest widowiskowy, a ponadto lżejsze ciosy wzmacniają zaklęcia i specjalne umiejętności.

Eksploracja podziemi przywodzi na myśl serię Torchlight, twórcy zdecydowali się na podobną, kreskówkowo-kanciastą stylistykę, a poziom detali i jakość wykonania zdecydowanie cieszą oko. Patrolujące potwory, plujące ogniem pułapki i dziesiątki drobiazgów wypełniających każdy korytarz i przejście sprawiają, że czujemy się jak w starannie zaprojektowanych, a nie wygenerowanych przez komputer wnętrzach.

Zobacz na YouTube

Podczas zwiedzania lochów mamy do dyspozycji dwie opcje niedostępne z poziomu mapy świata. Po pierwsze, jesteśmy w stanie korzystać z umiejętności specjalnych poszczególnych postaci, czyli mocy takich jak leczenie czy ogłuszanie pobliskich wrogów.

Drugi, zdecydowanie bardziej interesujący element, to możliwość decydowania, czy chcemy bić się z pojedynczymi potworkami, czy całymi grupami. Przebywający blisko siebie przeciwnicy mają nad głowami ikonę łańcucha, sygnalizującą, że staną do walki razem - jednocześnie na polu bitwy przebywać może maksymalnie trzech wrogów, a jeśli jest ich więcej, kolejni dołączą do walki później.

W sytuacjach, gdy stwory wydają się zbyt silne i wolimy eliminować je pojedynczo, wystarczy odciągać je od pozostałych i uderzać, kiedy ikona połączenia zniknie. Jest to szczególnie ważne, gdy specjalne umiejętności jednego przeciwnika zwiększają siłę pozostałych lub mamy problem z pokonaniem konkretnego rodzaju wroga - na wyższych poziomach trudności nawet szeregowi mieszkańcy lochów potrafią mocno dać w kość.

Podczas dwóch wypraw do dostępnego w wersji demonstracyjnej lochu rozwiązaliśmy kilka raczej prostych zagadek i zebraliśmy całe worki surowców potrzebnych do produkcji lepszego uzbrojenia czy opancerzenia.

Dzięki dopracowanym animacjom, turową walkę ogląda się przyjemnie

System rzemiosła posiada jeden ciekawy element - nawet jeżeli brakuje nam surowca do wykonania przedmiotu, możemy spróbować go wyprodukować z mniejszą szansą powodzenia. Ta forma hazardu jest wyjątkowo satysfakcjonująca, szczególnie gdy bez cennego kamienia albo zapasu metalu uda się stworzyć odczuwalnie silniejszą broń.

Battle Chasers nie daje zapomnieć, że jest grą opartą na komiksie. Dymki podczas dialogów i pojedyncze komiksowe kadry wyraźnie podkreślają amerykański, bohaterski element w tej grze RPG opartej na japońskich rozwiązaniach.

Rozgrywka w Nightwar jest lekka i przyjemna. Ukończenie dema zajmuje około półtorej godziny, a podczas ubiegłorocznych targów Gamescom twórcy powiedzieli nam, że dotarcie do finału w pełnej wersji może wymagać kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu godzin. W towarzystwie olbrzymiego golema-uzdrowiciela i małej, bardzo twardej wojowniczki, powinniśmy spędzić ten czas bardzo dobrze.

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

W tym artykule

Battle Chasers: Nightwar

PS4, Xbox One, PC, Mac, Nintendo Switch

Powiązane tematy
O autorze

Artur Cnotalski

Contributor

Komentarze