Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Doom i esencja strzelanek

Gra id Software przypomina, co jest najważniejsze w shooterach.

Pierwsze sceny nowego Dooma są zaskakujące, bo za broń chwytamy niezwykle szybko. Bez zbędnych scenek, filmów przerywnikowych i przydługich wstępów. To szalenie odświeżające podejście.

Produkcja studia id Software to genialna strzelanka - w klasycznym znaczeniu tego słowa. Współcześni reprezentanci gatunku nieco odmienili jego definicję, ale kiedyś filarami zabawy były dynamika, prędkość i... strzelanie.

Takie banalne stwierdzenie może wydawać się na pierwszy rzut oka śmieszne, do czasu aż przypomnimy sobie, jakie shootery rządzą dziś na rynku gier wideo. Prym wiedzie Call of Duty, jest też seria Battlefield czy cykl Far Cry. Szczególnie dwa pierwsze przykłady idealnie obrazują odejście od klasycznej formuły.

Liniowość nie jest zła, ale liniowość połączona z mnóstwem skryptów i „filmowością” - wręcz przeciwnie. Nie ma chyba nic gorszego niż odbieranie graczowi kontroli nad bohaterem i zablokowanie spustu w strzelance, a właśnie do tego ucieka się wiele gier. Żeby pokazać efektowną scenkę, żeby zaprezentować postać, która wyjaśni nam co dzieje się dookoła, podczas gdy nasza broń się niecierpliwi.


Zobacz: Doom - Poradnik, Solucja


Przestoje tego typu są okropne chociażby w Homefront: The Revolution, gdzie zdarza się, że przez dwie minuty możemy tylko patrzeć się ze znudzeniem w ekran, gdy członkowie ruchu oporu rozmawiają o czymś - podobno - bardzo istotnym. My chcemy tylko wyjść na zewnątrz i postrzelać.

Dodatkowe wyzwania, dodatkowa frajda

Nowy Homefront oferuje przynajmniej nieco wolności, a liniowe strzelanki wypełnione skryptami? Oferują filmowe i efektowne sceny, ale podstawa rozgrywki nigdy nie jest tam szczególnie wymagająca, a tempo gry raczej powolne - choć twórcy kreują sztuczne wrażenie dynamizmu chaosem pola bitwy i wybuchami. Zazwyczaj trzymamy się jednej osłony, atakujemy przeciwników i ponownie się chowamy. Czasem trzeba uniknąć granatu - wtedy się ruszamy.

Doom jest inny. W tej grze stanie w miejscu jest po prostu nienaturalne, a sednem zabawy - sprawiającym niesamowitą frajdę - jest pozostawanie w ruchu w trakcie każdego starcia. Każdy element zdaje się tu wspomagać tę filozofię dynamicznej rozwałki, począwszy od muzyki, kończąc na systemie egzekucji.

Podczas przygody skupiamy się głównie na strzelaniu. Okazjonalna, krótka eksploracja to tylko odpoczynek po ciężkim starciu. Szybko trafiamy do kolejnej lokacji, w której napada na nas tłum potworów. Z uśmiechem biegniemy im na spotkanie, bez przerwy skacząc, wykonując błyskawiczne obroty i zwroty, rozrywając wszystkich na kawałki.

By regenerować zdrowie, musimy się ruszać i walczyć. Żeby unikać obrażeń, także nie możemy sobie pozwolić na odpoczynek - choć oczywiście bohater się nie męczy i nie jest ograniczany fizycznymi możliwościami zwykłego śmiertelnika. Odległość skoku naszego Marine zawstydza żołnierzy z wielu współczesnych shooterów, którzy mogą co najwyżej przeskoczyć średniej wielkości kałużę.


Zobacz: Doom - Recenzja


Świetne wrażenie pomaga oczywiście budować fenomenalny model strzelania. Korzystanie z większości broni - może poza pistoletem - to fantastyczne doznania. Czujemy moc, widzimy stosownie dobrane, niezwykle dokładne animacje trafień przeciwników. Arsenał nie jest w żadnym stopniu autentyczny - i bardzo dobrze, to nie pasowałoby do zręcznościowego stylu zabawy.

Nie tylko świetna rozgrywka, ale i piękne widoki - jak z pocztówki

Charakter gry odpowiednio obrazuje jedno z ulepszeń, Berserk, które sprawia, że bohater odkłada na moment broń i w nieustannym sprincie pomiędzy demonami robi z nich miazgę, korzystając tylko z pięści.

Nie musimy też przejmować się historią. Twórcy nie próbują nawet stwarzać wrażenia, że fabuła jest istotna. Wydarzenia na Marsie są poważne, ale bohater gry zdaje się mieć to wszystko w głębokim poważaniu. Od początku ma tylko jeden cel - przeć do przodu i likwidować kolejne zastępy demonów. Z niechęcią uderza nawet monitor wyświetlający na początku gry podstawowe informacje na temat zajścia w placówce badawczej na Marsie, wywołując tym samym szeroki uśmiech na twarzy gracza.

Nowy Doom to pod względem rozgrywki najlepsza strzelanka od lat. Przypomina, co jest najważniejsze w shooterach, co sprawia najwięcej frajdy. To nie wielkie światy, to nie ogrom misji pobocznych, nie przejmująca historia. To po prostu strzelanie.

Read this next