Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Layers of Fear - Recenzja

Koszmar malarza.

Debiut Bloober Team w gatunku horrorów nie mógł być bardziej udany. Choć nie obyło się bez wad, mroczna przygoda wciąga i trzyma w napięciu.

Horrory w ciągu ostatnich lat często wykorzystywały motyw bezbronnego bohatera skrywającego się przed przeróżnymi monstrami. Koncept ciekawy, ale lekko nadużywany. Świetne demo P.T. od Kojimy i Del Toro pokazało, że można inaczej. Podobne było podejście twórców Layers of Fear i zdecydowanie wyszło to grze na dobre.

Historia, którą stopniowo poznajemy, nie jest szczególnie zaskakująca. Sposób jej przedstawiania okazuje się jednak dobrze przemyślany, więc trudno oderwać się od ekranu. Do finału można dotrzeć w niecałe pięć godzin, ale to idealny czas - wydaje się, że kolejne sceny sprawiałyby tylko wrażenie sztucznego wydłużania przygody.

Trudno opowiadać o warstwie fabularnej bez spoilerów, dlatego wystarczy tylko wspomnieć, że poznajemy losy malarza, którego życie porządnie doświadczyło. W nie najlepszym stanie psychicznym wraca do swojej posiadłości, by spróbować dokończyć jedyny obraz, na którym mu zależy.

Zwiedzając ponury dom dowiadujemy się coraz więcej o bohaterze i różnych wydarzeniach z przeszłości. Dodatkowe informacje znajdujemy w notatkach, listach, oglądając pewne przedmioty. Nigdy nie jesteśmy jednak do końca pewni co tak naprawdę dzieje się w teraźniejszości, co zresztą jest kluczowym elementem całej gry.

Cover image for YouTube videoLayers of Fear - Video Recenzja

Tutaj ponownie nie sposób wymieniać konkretnych elementów, by nikomu nie zepsuć zabawy, ale nie jest to konieczne. Trzeba po prostu przygotować się na wiele niezwykłych, niepokojących i dziwnych scen, które jasno wskazują, że bohater balansuje na granicy szaleństwa, między snem i jawą, zmaga się z wewnętrznymi demonami. Ważne, że to nie tylko scenki. Tego typu zdarzenia to często nieodłączna część rozgrywki.

Zewnętrznych demonów - czyli jakichkolwiek potworów - właściwie tu nie ma. To godne pochwały rozwiązanie. Stwory, których trzeba unikać, mogą urozmaicić zabawę, ale często ich obecność najzwyczajniej w świecie irytuje, jeżeli nie zostaną zaimplementowane bezbłędnie.

Sednem rozgrywki jest więc poznawanie historii, eksploracja i odczuwanie genialnej atmosfery, która jest niezaprzeczalnie największą zaletą Layers of Fear. Wszystkie elementy składowe budują przejmujący, mroczny klimat, a motyw malarstwa, farb i obrazów pięknie odróżnia grę od innych tytułów, w których także wędrujemy korytarzami opuszczonej budowli.

Wszystkie dzieła sztuki w posiadłości zostały zresztą idealnie dobrane. Robią wrażenie przy odpowiedniej oprawie dźwiękowej, bywają też celowo zniekształcone, co tylko pogłębia niepokój odbiorcy.

Znacie to wrażenie, kiedy wydaje się, że postaci z obrazów na was patrzą? W Layers of Fear twórcy mocno z tego korzystają.

Inspiracje P.T. są w niektórych momentach odczuwalne, chociaż twórcy nie pokusili się o wprowadzenie naprawdę dziwnych i wymagających zagadek - może i dobrze, bo tempo narracji nie zostaje zaburzone. Tylko kilka razy stajemy przed pewnym drobnym wyzwaniem, ale szybko znajdujemy rozwiązanie. Na pewno nie mamy tu do czynienia z łamigłówkami rodem z gry przygodowej.

Produkcja pozbawiona jest poważnych wad, ale nie obyło się bez nieco mniej istotnych, trochę zaburzających przejmujący klimat. Chodzi tu między innymi o nieco zbyt dużo popularnych w gatunku momentów zwanych „jump scares” - gdy coś dzieje się nagle, błyskawicznie i głośno.

Choć element ten i tak jest - całe szczęście - ograniczony w porównaniu do niektórych konkurencyjnych produkcji, to czasem przeszkadza w pełni skupić się na słuchaniu subtelnych odgłosów otoczenia i rozmyślaniu nad historią.

Czy - przykładowo - spadającemu ze ściany obrazowi musi towarzyszyć podrywający nas z krzesła muzyczny pisk? Może wrażenie byłoby lepsze, gdyby właśnie zrezygnować z dodatkowych efektów dźwiękowych, dosyć już oklepanych. Brak takich „straszaków” wcale nie uczyniłby gry mniej straszną, a gęsta atmosfera byłaby cały czas w ścisłym centrum uwagi.

Kolorowo, ale zdecydowanie nie radośnie

Lekkim problemem, choć ponownie - rzadko - okazuje się brak jakiegokolwiek przenośnego źródła światła. Zdarza się, że naprawdę nie widzimy nic w ciemnym zakątku i pozostaje nam tylko chwilowe podbicie jasności w ustawieniach.

Layers of Fear to świetny horror. Mógłby być jeszcze lepszy, ale to debiut twórców w tym gatunku - łatwo wybaczyć pewne dyskusyjne rozwiązania, które zresztą nie wpływają w wielkim stopniu na odbiór gry. Fani atmosfery grozy nie powinni ominąć tej mrocznej przygody.

8 / 10

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Dowiedz się więcej na temat recenzji, zapoznając się z polityką recenzowania gier.

W tym artykule

Layers of Fear

PS4, Xbox One, PC, Mac, Nintendo Switch

Powiązane tematy
O autorze
Komentarze