Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Renowned Explorers: International Society - Recenzja

Planszówka z drugim dnem.

Kolorowa oprawa może mylić - otrzymujemy rozbudowaną strategię, która nie zawsze jasno wyjaśnia złożone systemy rozgrywki.

Druga pozycja w dorobku holenderskiego Abbey Games to doskonały przykład gry, w której „łatwo poznać podstawy, ale trudno zostać mistrzem”. Na pierwszy rzut oka mamy do czynienia z kolorową i prostą w założeniach planszówką, ale szybko okazuje się, że tytuł skrywa sporo zaawansowanych systemów, statystyk i zmiennych, których nie powstydziłyby się rozbudowane produkcje RPG.

Przejmujemy kontrolę nad trójką odkrywców, którzy ruszają w podróż po świecie w poszukiwaniu artefaktów. Renowned Explorers nie traktuje się zbyt poważnie i stawia na poczucie humoru, więc nie brakuje stereotypów: jest tu kieszonkowiec z Londynu, francuski wojskowy z imponującym wąsem, rosyjski siłacz czy zamaskowany zapaśnik z Meksyku.

Oglądamy śmieszne portrety i czytamy krótkie opisy, ale gra szybko przechodzi do rzeczy: każda z 25 postaci ma słabe i moce strony, inne statystyki, umiejętności i preferowaną specjalizację. Do tego dochodzi konieczność wyboru uzupełniającego się składu grupy oraz właściwa selekcja kapitana z korzystnym bonusem.

To tylko pierwszy przykład tego, jak rozbudowane „drugie dno” przygotowano w Renowned Explorers. Problem polega na tym, że większość elementów nie jest właściwie wytłumaczona. Podstawowy samouczek jest zbyt skromny. Wyjaśnia bazowe założenia i pozwala wkroczyć do zabawy, ale pozostałe smaczki trzeba odkryć samemu na drodze eksperymentów.

Zobacz na YouTube

Co prawda jest jeszcze encyklopedia, ale przebijanie się przez masę tekstu jest niewygodne, a znalezienie interesujących nas elementów - pracochłonne. Ten sam zarzut dotyczy zresztą pozostałych ekranów interfejsu. Są funkcjonale, ale raczej toporne.

Ciekawym pomysłem są wspomniane specjalizacje. Nasza drużyna oraz grupy przeciwników reprezentują jedną z trzech postaw: przyjazną, przebiegłą lub stawiającą na przemoc. Przebieg potyczek zmienia się w zależności od wybieranych ataków, a trzy opcje mają swoje wady i zalety. Dla przykładu: przyjazna drużyna lepiej poradzi sobie z przebiegłym wrogiem, ale jest narażona na brutalne ataki. Właściwe dobranie postawy jest więc kluczowe.

Dzięki takiemu podejściu można też rozwiązać wszystkie konflikty bez walki, choć jest to raczej tylko pozorny i humorystyczny zabieg. Przyjazne „ataki” polegają na przykład na opowiedzeniu dowcipu naszemu przeciwnikowi. Ten nie może wytrzymać ze śmiechu i musi opuścić pole walki. To interesująca mechanika, ale całość nadal sprowadza się do zmniejszenia paska zdrowia wroga do zera, a strzał z broni palnej i żart o zgniłym serze mają ostatecznie ten sam efekt.

Pochwalić należy oprawę wizualną. Niezależne Abbey Games nie dysponowało zapewne wysokim budżetem, ale zdołało przygotować wesołą i kolorową grafikę w rysunkowym stylu, idealnie pasującą do humoru i tematyki produkcji. Wszystkie ataki mają własne, krótkie animacje, okraszone zabawnymi dźwiękami.

Zwiedzamy różne regiony świata

Podzielony na heksagonalne pola ekran walki odwiedzamy jednak tylko w ostateczności. Zasadniczą część eksploracji prowadzimy na ogólnej mapie świata. Tutaj także poruszamy się w turach, przemieszczając się pomiędzy punktami. Każdy krok może mieć inne konsekwencje, a twórcy przygotowali mnóstwo zdarzeń losowych.

Znaczenia nabierają tu umiejętności postaci. Francuski kapitan ze znajomością taktyki zorganizuje lepszą obronę przed wilkami, dyplomatka wyjaśni tubylcom, że lepiej nie wdawać się w konflikt, a mieszkanka dżungli z wiedzą na temat sztuki przetrwania bez problemów wskoczy na drzewo, by zbadać okolicę. Szkoda, że dużo zależy tutaj od losu, a większość problemów rozwiązywana jest za pomocą rzutu monetą.

Badamy więc pustynię czy bezludną wyspę, zbierając artefakty, złoto i punkty nauki, które wymienimy później na nowe odkrycia w drzewku technologicznym. Są nawet punkty doświadczenia, rozwój postaci i ulepszania ekwipunku - Renowned Explorers jest naprawdę skomplikowane. Ostatecznie nie obejdzie się jednak bez walki.

Docieramy do kolejnego problemu, czyli nierównego poziomu trudności. Możemy bez większych przeszkód przedostać się przez dżunglę, pustynię czy węgierski las na drodze do celu ekspedycji, zbierając po drodze mnóstwo dóbr i rozprawiając się z kilkoma grupami przeciwników. Nagle docieramy jednak do bossa, który miażdży naszą drużynę w trzech turach.

W trybie przygodowym oznacza to natychmiastową porażkę i konieczność powtarzania całej wyprawy. Tylko wybierając przed grą opcję „Odkrywca” możemy w nieskończoność powtarzać potyczki. Po kilkunastu porażkach robi się to jednak raczej nudne i zdajemy sobie sprawę, że wybraliśmy po prostu zły skład drużyny lub zapomnieliśmy kupić lepszy ekwipunek.

Jeśli chcemy, większość potyczek możemy ominąć - poza bossami

Twórcy zachęcają do wielokrotnego podchodzenia do rozgrywki, tym bardziej, że po zaledwie pięciu wyprawach przygoda nagle się kończy, a na ekranie pojawia się punktowe podsumowanie naszych poczynań w wyścigu o tytuł najlepszego odkrywcy. Później rozpoczynamy nową ekspedycję, ciesząc się odblokowanymi artefaktami i kapitanami.

Oprawa i ton Renowned Explorers sugerują łatwą zabawę w sam raz na szybką partyjkę. Otrzymujemy jednak produkcję skomplikowaną i rozbudowaną, choć przyjemną. Nie jest to złe podejście, ale wydaje się, że wymaga dopracowania - zwłaszcza w kwestii braku samouczków i nierównego poziomu trudności.

7 / 10

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Dowiedz się więcej na temat recenzji, zapoznając się z polityką recenzowania gier.

W tym artykule
Powiązane tematy
O autorze
Awatar Daniel Kłosiński

Daniel Kłosiński

News Editor

Daniel współpracuje z Eurogamer.pl od początku istnienia serwisu. Obecnie zajmuje się głównie wiadomościami i tłumaczeniami Digital Foundry.
Komentarze