Skip to main content
Jeśli klikniesz link i dokonasz zakupu, możemy otrzymać małą prowizję. Zobacz politykę redakcyjną.

Sony rozdaje zestawy producenckie konsoli PlayStation 4 „jak cukierki”

A twórcy niezależni na Xbox One skorzystają z całej puli pamięci RAM, bez ograniczeń.

Jak wynika z rozmów z deweloperami niezależnymi, Sony rozdaje zestawy producenckie PlayStation 4 „jak cukierki”. Natomiast Phil Spencer z Microsoftu potwierdził, że Xbox One nie narzuci deweloperom ograniczeń w dostępie do sprzętu.

Serwis Polygon informuje, że Sony nie sprzedaje urządzeń, rozdając konsole producenckie bez opłat wybranym twórcom. Urządzenie kosztuje standardowo około 2,5 tys. dolarów - 2 tys. więcej niż analogiczny zestaw Microsoftu.

Hasło przewodnie nowej generacji?

„Wszyscy niezależni deweloperzy, których znam, dostali konsole za darmo” - mówi jeden z anonimowych rozmówców. „Rozdają je jak cukierki” - dodał inny.

„Proces samodzielnej publikacji istnieje na platformach PlayStation od pięciu lat, więc nie jest to nic nowego” - stwierdził rzecznik Sony. „Rynek gier niezależnych ciągle się kształtuje, a PlayStation jest liderem w kwestii wprowadzania nowych polityk, rozwijających kreatywność.”

Jednak również Microsoft ogłosił niedawno, że otwiera swój sprzęt na twórców niezależnych, umożliwiając samodzielną publikację gier i zamienienie każdej konsoli w zestaw producencki, z dostępem do pełnych zasobów systemu i pamięci RAM.

Początkowo uważano, że w tej sposób deweloperzy niezależni otrzymają jedynie dostęp do 3 GB RAM-u, zarezerwowanych na system operacyjny. Phil Spencer rozwiał jednak wątpliwości na Twitterze: „Celem jest udostępnienie niezależnym twórcom całej puli RAM-u, bez ograniczeń.”

Nie jesteś zalogowany!

Utwórz konto ReedPop, dołącz do naszej społeczności i uzyskaj dostęp do dodatkowych opcji!

Powiązane tematy
O autorze
Awatar Daniel Kłosiński

Daniel Kłosiński

News Editor

Daniel współpracuje z Eurogamer.pl od początku istnienia serwisu. Obecnie zajmuje się głównie wiadomościami i tłumaczeniami Digital Foundry.
Komentarze